To moje kolejne podejście do mąki kokosowej i chyba już ją oswoiłam. Zazwyczaj moje kokosowe wypieki kończyły jako suchy wiór. Znalazłam jednak sposób na jej mega-absorpcję płynów - trzeba dać jej dużo jajek do zabawy! Naleśniki wychodzą słodkawe same z siebie, wilgotne i baaardzo sycące (to druga główna cecha kokosa). Zapraszam na królewskie śniadanie!
Składniki (10 pankejków, z dodatkami wg. mnie starczy na 2 osoby):
- 3 jajka od zadowolonej z życia kury
- 3 łyżki mąki kokosowej
- 1 łyżka rozpuszczonego oleju kokosowego
- 3 łyżki mleka kokosowego lub wody
- 1/4 łyżeczki sody oczyszczonej
- 1/4 łyżeczki octu jabłkowego
- 1 łyżka syropu z agawy lub innego słodzidła (opcjonalnie!)
Jajka ubijamy na gładką, kremową masę, następnie powoli dodajemy mąkę i proszek i mieszamy aż nie będzie grudek. Na końcu dodajemy rozpuszczony olej kokosowy, ocet i mleko (lub wodę), mieszamy. Ciasto będzie gęste, ale musi spływać z łyżki i dawać się rozprowadzić na patelni. Jeśli trzeba, dodajemy odrobinę zimnej wody. Smażymy na suchej patelni z obydwu stron. Świetnie smakują z pomarańczą i nie wymagają dodatkowego słodzenia. Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz