Prawdziwe włoskie zielone pesto to bazylia, parmezan i orzeszki piniowe. Mam nadzieję, że żaden Włoch nie poczuje się urażony zbeszczeszczeniem przeze mnie tej świętej zasady. Uwielbiam pesto, więc dla własnej przyjemności pozostanę przy tej nazwie. W końcu wiele słoiczków z napisem ,,Pesto alla Genovese" spotykanych w sklepach, z rdzennego składu posiada tylko bazylię, a i w to czasem trudno uwierzyć. Na pocieszenie dodam, że dzisiejsza uweganiona wersja ma włoski akcent - (polskiego) orzecha włoskiego. Wybrałam go, bo jest znacznie tańszy i łatwiej go kupić niż pinię. Szybkie zakupy, minuta pracy i gotowe. Smacznego!
Składniki:
- 1 dorodna bazylia w doniczce
- pól kubka orzechów włoskich
- 3 łyżki płatków drożdżowych (opcjonalnie, dają serowy posmak)
- 2 łyżki oliwy z oliwek
- 2 łyżki oleju z lnianki (lub też oliwy)
- 2 łyżki wody
- 1 łyżka soku z cytryny
- 1 ząbek czosnku
- sól do smaku
3 komentarze:
A ja tam w swoim pesto nawet często nie stosuję bazylii, bo uwielbiam pesto z rukolą:)
Pewnie, robi się też pesto z pietruszki, a ostatnio jadłam nawet pesto z buraków. Ale czy nazywanie tego ,,pesto" nie jest świętokradztwem, to już by trzeba spytać jakiegoś Włocha :)
naprawdę świetne pesto!
Prześlij komentarz