Dziś dzielę się przepisem z użyciem cykorii, bo właśnie odkryłam ją na nowo. Ta krucha, blada dziewczynka nie cieszy się szczególną popularnością, przyklejono jej bowiem do pleców kartkę z napisem ,,jestem gorzka". Tymczasem wystarczy wiedza jaką cykorię wybrać, by w pełni cieszyć się jej towarzystwem. Najlepsze są te z najbledszymi, bardziej żółtymi niż zielonymi listkami. Najlepiej jeśli roślinki zapakowane są chociaż częściowo w ciemną folię - im bardziej zielone listki i im dłużej roślina ma kontakt ze światłem słonecznym, tym większa gorycz. Nawet jeśli nie uda nam się kupić doskonale bladych egzemplarzy, goryczkę można zniwelować poprzez zanurzenie cykorii głąbem do dołu w osolonej wodzie. Warto się z nią zakolegować - jest kopalnią witamin, zawiera potas, żelazo, magnes, cynk i kwas foliowy. Jest rośliną zimową, więc tym bardziej dobrze po nią sięgać w okresie, gdy brak świeżych warzyw. Dostarczy więcej wartościowych składników niż wszystkie sałaty z supermarketu razem wzięte.
Cykoria nadaje chrupkości sałatkom, ale sprawdza się też duszona lub zapiekana. Mnie jej łódkowaty kształt od razu zachęcił do faszerowania. Użyłam ryżu czerwonego, bo taki akurat miałam, ale spokojnie można go zastąpić brązowym.
Składniki:
- 3 cykorie
- 1/2 szklanki czerwonego ryżu (około 1-1,5 po ugotowaniu)
- 2 marchewki
- 500ml passaty pomidorowej
- mała garść rodzynek sułtanek (lub innych drobnych)
- mała garść orzechów włoskich
- kawałek imbiru długości kciuka
- 1 czerwona papryczka chilli
- 1 łyżeczka ziaren kuminu
- 4 ząbki czosnku
- 1/3 łyżeczki asafetydy (lub mała cebula)
- sól, pieprz
- 3 łyżki oleju ryżowego
Cykorię próbujemy - jeśli jest zbyt gorzka, zanurzamy w mocno osolonej wodzie głąbami do dołu na kilkanaście minut. Ryż płuczemy i gotujemy do miękkości. Marchewki obieramy i scieramy na tarce o grubych oczkach.
Na dużej patelnii rozgrzewamy olej. Podsmażamy posiekane 3 ząbki czosnku, chili, potłuczony w moździerzu kumin i starty imbir aż zaczną mocno pachnieć. Dodajemy startą marchewkę i dusimy aż zmięknie. Dodajemy ryż, szklankę passaty, dosalamy do smaku. Na koniec wrzucamy namoczone we wrzątku rodzynki i pokruszone orzechy. Dusimy wszystko kilka minut, aż smaki się przegryzą.
Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni. Na dnie żaroodpornego naczynia mieszamy pozostałą passatę z posiekaną połową chilli, solą, pieprzem i asafetydą. Asafetyda to indyjska przyprawa nadająca potrawom cebulowo-czosnkowy aromat. Jeśli jej nie mamy, można dodać posiekaną, podduszoną cebulkę i ząbek czosnku.
Cykorii odcinamy końcówki i dzielimy na łódeczki (po 2-3listki). Nakładamy ryż do łódeczek, układamy w naczyniu na sosie. Zapiekamy 20 minut. Podajemy skropione oliwą i cytryną, posiekane świeżą kolendrą/natką pietruszki. Smakują także na zimno!
2 komentarze:
coś pysznego!
A jaaaaaa?
Prześlij komentarz