piątek, 12 grudnia 2014

Tarta z kremem dyniowo - daktylowym.

Mocno słodka i korzenna tarta, myślę że byłoby jej miło w towarzystwie jakiejś kwaskowatej konfitury (na przykład z pomarańczy). Poczyniona w przypływie radości z kilkudziesięciu minut czasu wolnego i od razu oddana w dobre ręce, żeby nie kusiła :).


Składniki (na formę o średnicy 25cm.):
  • 250 gramów mąki gryczanej
  • szczypta soli
  • 100 gramów oleju kokosowego lub masła
  • 5 łyżek miodu
  • 1 jajko
Składniki na krem:
  • 600 gramów obranej i pokrojonej w kostkę dyni (najlepiej piżmowej)
  • laska cynamonu
  • pół szklanki wody
  • kopiasty kubek suszonych daktyli
  • szczypta soli
  • 1 łyżka melasy z karobu (lub innej, może też być miód)
  • 1 łyżka oleju kokosowego
  • 4 łyżki cukru muscovado
  • 2 łyżeczki mielonego cynamonu
  • 1 łyżeczka mielonych goździków
  • 1/3 łyżeczki mielonego kardamonu
  • pół gałki muszkatołowej utartej lub mielonej

Składniki na ciasto zagniatamy szybko w jednolitą masę, odstawiamy do lodówki na pół godziny. Posmarowaną olejem formę na tartę wylepiamy ciastem i pieczemy w temperaturze 175 stopni około 15 minut na złoty kolor. Nie spiekamy zbyt mocno, bo później będziemy ją jeszcze dopiekać.

Obraną i pokrojoną w kostkę dynię dusimy do miękkości z 1/2 szklanki wody i laską cynamonu. Dusimy bez pokrywki, żeby woda odparowywała, od czasu do czasu mieszamy. Gdy dynia będzie miękka, wyjmujemy cynamon i miksujemy ją blenderem na gładką masę.

Daktyle namaczamy w niewielkiej ilości wody (kilkanaście minut im wystarczy), następnie miksujemy z łyżką melasy i łyżką rozpuszczonego oleju kokosowego na możliwie gładką pastę.

Uduszoną dynię, daktylową pastę i 4 łyżki cukru muscovado łączymy razem na patelni. Podgrzewamy krem, cały czas mieszając, aż zacznie się karmelizować i będzie gęsty. Na koniec dodajemy przyprawy.

Gotowy krem wykładamy na upieczony spód, wyrównujemy z wierzchu i zapiekamy jeszcze około 10 minut. Dekorujemy orzechami lub owocami. Smacznego!




5 komentarzy:

Ania_S pisze...

Wygląda pysznie ;) Fajnie, że blat jest bez pszenicy i te orzeszki tak ładnie pasują kolorystycznie do kremu :P

Alicja pisze...

już długi czas nie używam w ogóle maki pszennej w kuchni i zupełnie nie odczuwam jej braku :)

gin pisze...

Mmm, kusisz :)

Anonimowy pisze...

Dobre ręce były zachwycone. I brzuszek też.

Alicja pisze...

:)